Motyw przewodni








Potrafię sobie poradzić z deszczem, uderzającym o dach pustego domu
On w ogóle mi nie przeszkadza.
Mogę na chwilę powstrzymać łzy, ale po chwili pozwolę im znów płynąć.
Nie boję się ronić łez, co jakiś czas
Mimo że wciąż się zamartwiam co się z Tobą dzieję.
Dni mijają, a ja ciągle udaję, że wszystko ze mną dobrze,
Ale wcale tak nie jest.

To, co sprawia największy ból,
Było tak blisko mnie.
I miałem tak wiele do powiedzenia.
I przyglądałem jak odchodzisz.
I nigdy się nie dowiem jak mogłoby być
Bo nie dostrzegłem, że cię kocham,
I że to właśnie starałem się zrobić.

Gdziekolwiek idę, ciężko jest poradzić sobie z bólem utraty ciebie,
Ale to robię.
Trudno jest wymusić uśmiech, gdy widzę naszych wspólnych znajomych,
A ja jestem sam, jeszcze twardszy.
Wstaję, ubieram się, żyję z tym żalem,
Ale wiem, co bym zrobiły, jeśli mógłbym to odkręcić.
Chciałbym zdradzić wszystkiego słowa, które skrywam w sercu,
Których nigdy nie wypowiedziałem.

To, co sprawia największy ból,
Było tak blisko mnie.
I miałem tak wiele do powiedzenia.
I przyglądałem jak odchodzisz.
I nigdy się nie dowiem jak mogłoby być

To, co sprawia największy ból,
Było tak blisko mnie.
I miałem tak wiele do powiedzenia.
I przyglądałem jak odchodzisz.
I nigdy się nie dowiem jak mogłoby być

Bo nie dostrzegłem, że cię kocham,
I że to właśnie starałem się zrobić.